ROZDZIAŁ 3
Nina wyszła z sztani i udała się długim korytarzem w stronę ciemnych drzwi. Kiedy je otworzyła jej oczy odrazu zwróciły się na opartego o ceglany mur Marco. Stał i grzebał w telefonie. Nina poczuła ciarki, które przeszły ją po rękach. Pomyślała, że to przez wiatr, bo w końcu chwile temu wzięła prysznic i teraz jest na dworzu. Próbowała zwalić to na wiatr, którego wcale nie było. Chłopak schował telefon do kieszeni swoich jeansowych spodni i spojrzał na nią błogo się uśmiechając. Nina poczuła, że jej usta same się rozciągają tworząc uśmiech którego nie chciała. Podeszła do niego i spojrzała w jego piękne ciemne oczy. On obdarzył ją ponownie swoim uśmiechem. Dziewczyna poczuła, że się zawstydziła, bo policzki ją lekko zapiekły, więc szybko odwróciła wzrok.
- Cześć. Rozumiem, że możemy iść.
- Jasne, a gdzie chcesz mnie zabrać?
- Za rogiem jest mała kawiarenka, robią tam pyszną kawę i są tam dobre pierniczki.
- Skąd wiedziałeś, że lubię pierniki? - zwróciła na niego swoje piękne jasno-niebieskie oczy, które wytrącały go z równowagi.
- Zazwyczaj takie dziewczyny jak ty lubią pierniki. - podrapał się po głowie maskując zauroczenie jej oczami - Może poniosę ci torbę?
- Nie, dzięki sama dam radę. Nie jestem taką słabiaczką jak inne, ale fajnie, że zapytałeś.
- To, że chcę ponieść ci torbę nie oznacza, że jesteś jakąś słabiaczką. I fakt jesteś całkowicie inna od reszty dziewczyn całkowicie.
Nina nie odpowiedziała i podała mu torbę, którą szybko zarzucił na ramię. Nie ukrywając pasowała mu do dzisiejszego ubrania. Przeszli długa uliczkę rozmawiając, a zarazem poznając się coraz bliżej. Marco otworzył drewniane drzwi i przepuścił Ninę jako pierwszą. Kiedy przechodziła obok niego poczuła cudowny zapach jego perfum aż miała ochotę się do niego przytulić, ale szybko zeszła na ziemię i wkroczyła to małej, ale przytulnej kawiarenki. Spojrzała na wchodzącego Marco i się delikatnie zaśmiała.
- Jaki dżentelmen no nie.
- Jaki komplement no nie. - obdarzył ją uśmiechem.
Nina rozejrzała się po pomieszczeniu. Od razu jej oczom rzuciła się mała lada, która była przystrojona w kwiaty, książki i jakieś stare przedmioty. Pod nią była szyba, a za nią ciastka, kremówki, ptysie, pączki, rurki z kremem i jej ukochane pierniczki. Nagle poczuła jak ktoś delikatnie dotyka jej ramienia. Odwróciła się gwałtownie i spojrzała na stojącego za nią Marco, który się uśmiechał. Pomyślała wtedy " Czy on zawsze się śmieje, zawsze? " ale nawet gdyby się śmiał zawsze to ten jego uśmieszek powodował u niej motylki w brzuchu co było wbrew jej zasadą. Reus pociągnął ją za rękę i zaprowadził do małego stolika, który był w rogu. Nina usiadła i spojrzała na ciekawe nakrycie, okrągły stolik na którym wyścielony był biały obrusik, a na nim różowa chusta. Był tam również biały wazonik, a w nim śliczny bukiet róż. Krzesła były rzeźbione. Nie mogła uwierzyć, że w takim małym miejscu może być tak pięknie. Marco przyniósł w filiżankach kawę i na talerzyku pierniki w kształcie serduszka. Zdziwiła się dlaczego akurat takie wybrał skoro widziała, że były też pierniczki w kształcie gwiazdek, ale dobra chciał być miły nie ma co się rozklejać - pomyślała. Chłopak usiadł naprzeciwko niej i spojrzał w jej duże oczy.
- Co się tak gapisz Marco?
- Ja się gapię? Coś ci się zdaje. - zmieszał się.
- Nie no spoko. Sorka za wczorajszy wybryk, ale nie ukrywam to twoja wina.
- Jak moja jak twoja?
- Twoja, kolego ty się zagapiłeś. Doprałeś ją?
- Uparta jesteś nie ma co. Plama jest będe miał pamiatkę po tobie. - zaśmiał się.
- Weź mnie typku nie załamuj. - uśmiechnęłą się.
- Czemu jesteś taka?
- Jaka? Wredna, mam niewyparzony język, chamska, denerwująca, wścipska?
- No taka inna, taka zakręcona.
- Ja jestem sobą i nie udaje innych.Po co mam udawać pustą lalę, która szpani się kasą, która daje dupy za każdym zakrętem, naiwną dziwerą?
- Dobrze, że jesteś sobą cenie to u ciebie, ale czemu taka akurat? Czemu tak mówisz. Dla mnie nie musisz być chamska.
- A co ty wyjątek? Nie szukam niczego na siłę kiedyś zostałam zraniona przez ojca i postanowiłam pokazać całemu światu, że się nie załamałam. Moje postępowanie pokazuje jak on mnie zranił.
- Nie będę wnikać co zrobił, ale czemu akurat takie zachowanie? Dla Victorii też jesteś chamska. Nie masz wyjątków?
- Nie, nie mam. Nie chcę mieć jakiś wyjątków. Victoria mnie znała przed zmianą i zaakceptowała po zmianie. Staram się nie być chamska dla niej ale nie wychodzi no cóż. Nie chcę się zmianiać niech wie jak mnie zranił.
- Rozumiem cię Nina. A co z miłością?
Nina spojrzała na niego wzrokiem przestraszonego kotka. Marco wydawało się, że ma szkliste oczy, ale tylko mu się zdawało. Nina spojrzała w swoją kawę i odpłynęła. " No właśnie co z miłością? Marco wydaje się bardzo miły, sympatyczny i troskliwy. Takiego jak kiedyś chciałam, ale teraz już nie chce. Przecież miłość jest przereklamowana. Faceci to chamy, które chcą przelecieć każdą dziewczynę co ma duży biust i tyłek. Dla nich nie liczy się uczucie kobiety, oni to tylko sex, uchlanie się, pornole, siedzenie przed telewizorem lub komentowanie jakie to my nie jesteśmy. Nie,nie chce mieć faceta. Nie teraz. Marco jest fajny na prawdę, ale nie teraz. Może też chce tylko mnie przelecieć? Nie wydaje mi się, że nie należy do takich." Z zamysleń wyrwał ją Marco , który delikatnie dotknął jej dłoni. Nina spojrzała na niego zdziwiona i zabrała rękę.
- Co mówiłeś?
- Zapytałem co z miłością, ale jeżeli nie chcesz nie odpowiadaj.
- Nie no co ty spoko nie ma sprawy. Miłość? Szczerze?
- Całkowicie szczerze.
- Miłość? Hmm.. Nie wierzę w miłość. Jest jak dla mnie przereklamowana. Nie szukam chopaka, który przeleci mnie i zostawi. Jest dobrze jak jest. Raczej jestem typem samotnika, który imprezuje i te sprawy, ale czasem mam ochotę.
- Masz ochotę do czego?
- Się do kogoś przytulić. Do kogoś komu bezgranicznie ufam.
- Tez czasem mam taka ochotę wiesz?
- A co ty nie masz dziewczyny?
- Nie. Zdradziła mnie. Jak się dowiedziałem to co mi pozostało. Rzuciłem ją.
- No widzisz czyli miłość jaka jest? Pojebana.
- Nina. To, że mnie zdradziła nie znaczy, że nie wierzę w miłość. Coś czuję, że moja miłośc jest blisko.
- Ja tam nic nie czuję.
Marco spojrzał na nią takim wzrokiem jakiego nigdy dotąd nie widziała. Oboje spojrzeli przez okno w którym tańczyły promyki zachodzącego słońca. Nina złapała za ostatniego piernika i poczuła, że Marco już go trzyma odwróciła się do niego i zaśmiała po czym puściła ciastko.
- Nie no masz ostatnie należy do ciebie. - powiedział.
- Nie no ty stawiałeś to twoje.
- No weź proszę.
Nina złapała serduszko i przełamała je na pół po czym oddała jedną połowe chłopakowi. Po chwili oboje się roześmieli. Po godzinnym spacerze Marco odprowadził Ninę pod same drzwi i chciał pocałować na pożegnanie w policzek, a ta nie mogła się powstrzymać i pocałowała go w usta. Po chwili w gorącym uścisku szli do sypialni zrzucając z siebie co krok ubrania. W końcu wylądowali na miękkim łóżku całując się namiętnie.
Cudowne ! <3 Wspaniałe ! Czeka na następny i zapraszam do siebie :
OdpowiedzUsuńhttp://spragnieni-szczescia-bvb-jungs.blogspot.com/
Świetne! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/ mile widziane komentarze :D
Pozdrawiam i życzę weny ;3