Rozdział 6.
Victorię obudził dźwięk SMS. Jak zwykle wieczorem nie wyłączyła dźwięków i znowu została obudzona o dziewiątej rano. Sięgnęła ręką po niego i odczytała wiadomość, najpierw obojętnie, ponieważ jeszcze była zaspana, ale gdy doszło do niej, że Mario napisał szybko usiadła, ujęła telefon w dłoń i przeczytała dokładnie każde słowo na głos " Cześć. Przepraszam, że tak wcześnie ale musiałem ci napisać. Posłuchałem ciebie i zerwałem z Ann. Dziękuję bardzo :) " Victoria uśmiechnęła się i wtuliła w puszystą poduszkę. Przeczytała jeszcze raz SMS i odpisała " Hej. Nic się nie stało. I nie ma za co :)" Postanowiła, że dzisiaj spędzi dzień na spokojnie. Wstała radosna i poszła do garderoby. Wyciągnęła niebieską cienką koszulę i spódniczkę w kwiaty (klik), ponieważ słońce grzało i grzało. Umyła zęby i głowę. Po pół godzinie wyszła z łazienki przegryzła jabłko i ubrała buty. Już miała wychodzić kiedy usłyszała dzwonek u drzwi. Otworzyła je szybko i ujrzała nie kogo innego jak Ninę. Spojrzała się z byka i wpuściła ją niechętnie.
- Cześć młoda gdzie idziemy? Ciepło jest to może na lody, zimą cole czy może chłodne piwko? - zarechotała.
- Gdzie idziemy? Możesz sobie iść na piwko na lody możesz iść, ale beze mnie.
- Dlaczego? Przecież i tak wychodzisz.
- Wychodzę sama rozumiesz bez ciebie. Koniec skończyło się od teraz każda idzie sama.
- O co ci cholera znowu chodzi? Ciągle masz jakieś, ale.
- O co mi chodzi? Weź mnie z samego rana nie denerwuj. Masz jeszcze czelność tu przychodzić?
- Ale o co ci chodzi? Co ja zrobiłam takiego?
- Co zrobiłaś? Przemyślałam sobie wszystko. Skończyło się pomiatanie mną jak szmatą, wyzywanie, traktowanie jak służebnicę. Koniec rozumiesz nie będziesz mnie poniżać.
- Nie poniżam cie, a po za tym od kiedy ty taka wygadana i przemądrzała?
- Nie przemądrzała tylko zrozumiałam kim jesteś dla mnie.
- Przyjaciółką a kim?
- Tak oczywiście teraz przyjaciółka ty mnie tylko chcesz jak coś potrzebujesz !
- No i co z tego. No jesteś mi potrzebna, ale ty a nie jakiś muł.
- No i znowu mnie poniżasz. Dobra ja już postanowiłam koniec z nami. Koniec naszej przyjaźni ja mam dość ciebie i twojego chlania. Ja chcę przyjaciółkę a nie pijaczkę.
- Będziesz kurwa żałować.
- Co jeszcze?
- Tak jesteś fałszywą małpą nie powiem, że suką.
- Nie koniec. Wynoś się słyszysz wynoś! - otworzyła drzwi.
- Będziesz żałowała.
Victoria trzasnęła drzwiami i usłyszała stukanie obcasów byłej przyjaciółki. Nina zbiegła po schodach i wbiegła do domu. Rzuciła się na łóżko i zaczęła krzyczeć w poduszkę. W pewnym momencie poczuła wibracje w kieszeni wyjęła telefon i zobaczyła, że dostała SMS od ...
Czy podoba wam się ten blog? Jeżeli tak piszcie w kom. Bo na razie jakoś mało czytelników ;) A o wiele lepiej się nam pisze jeżeli są jakieś pozytywne komentarze. ;)
piątek, 29 marca 2013
piątek, 22 marca 2013
ROZDZIAŁ 5
Rozdział 5
Nina weszła do swojej garderoby i rozejrzała się po niej z nadzieją, że szybko i bez wahania wybierze coś odpowiedniego. Sięgnęła po sukienkę w panterkę, czarną skórzaną kurtkę i cieńkie czarne rajstopy oraz pare bransoletek (Klik). Weszła do łazienki, umyła szybko zęby, rozczesała włosy, pomalowała się i wyszła do salonu. Siadając na fotelu usłyszała dźwięk SMS. Leniwie wyciągnęła rękę po niego i odczytała wiadomość od Victorii " No pójdę ok." Dziewczyna zaśmiała się, bo doskonale wiedziała, że Viki z nią pójdzie. Po godzinie leniwego leżenia na kanapie postanowiła wyjść po Victorię z wymówką, że się spóźnią choć prawda była taka, że Ninie się nudziło. Wstała i poszła ubrać swoje wystrzałowe buty na obcasie. Wychodząc zakluczyła drzwi i schowała klucz. Poszła po schodach dwa piętra wyżej i zadzwoniła trzy razy na dzwonek przyjaciółki. Po chwili Victoria otworzyła drzwi z zniesmaczoną miną.
- Głucha nie jestem jak zadzwonisz raz wystarczy.
- Oj tam myślałam, że w łazience jeszcze siedzisz, ale widzę, że już gotowa. - zmierzyła przyjaciółkę od góry do dołu szczerząc się jak głupi do sera.
- Co się tak cieszysz?
- Wyglądasz ten no fajnie. (Klik) - zaśmiała się.
- Normalnie, idę po telefon i możemy lecieć.
Dziewczyna zniknęła za drzwiami zostawiając Ninę na korytarzu. Po chwili Victoria wyszła zakluczając drzwi. Nina spojrzała na przyjaciółkę i wyjęła swoje klucze z kieszeni.
- Schowaj, bo ja moge zgubić.
- A ja to niezgubię?
- Ty jesteś bardziej odpowiedzialna.
Victoria się zdziwiła. Usłyszeć takie coś od Niny to nielada wyczyn. Dziewczyny zbiegły po schodach i wyszły na świeże powietrze. Niebo już pociemniało, ludzi było coraz mniej, gdzie niegdzie można było jeszcze usłyszeć śmiechy bawiących się dzieci na podwórkach. Po pietnastu minutach marszu dotarły do Coocon - Club. Nina od razu poszła się przywitać ze swoimi dobrymi znajomymi z imprez. Victoria rozejrzała się po klubie. Poszła tu i tam. W pewnym momencie jej zwrok przykół siedzący znajomy jej chłopak. Gdy podeszła bliżej zobaczyła Marco, ale nie był sam. Obok siedział Mario i wtulona w niego Ann. Po chwili Viki poczuła pchnięcie w ramię odwróciła szybko głowę i zobaczyła Ninę trzymającą drinki.
- Masz.
Dziewczyna nie odpowiedziała tylko wzięła szklankę i spojrzała na przyjaciółkę, która najwyraźniej dostrzegła znajomych.
- Widzisz Marco też tu jest. - zaśmiała się Victoria.
- Zamknij się ślepa nie jestem.
Nina syknęła po czym wzięła łyk whisky. Victoria spojrzała na nią po czym przerzuciła wzrok na Marco i spółkę. Blondyn siedział na przeciwko kolegi i popijał coś niebieskiego. Mario siedział obejmując jednym ramieniem swoją partnerkę i się śmiał. Najwidoczniej jej nie widzieli. Kiedy dziewczyna odwróciła się by powiedzieć coś przyjaciółce tej już nie było. Victoria poszła jej szukać. Po niecałych dziesięciu minutach szukania zguby znalazła ją siedzącą na czerwonej kanapie, popijającą drinki w gronie facetów i jednej dziewczyny, która najwidoczniej była pijana. Dziewczyna podeszła do nich i zobaczyła nogę Niny leżącą na kolanie jednego z chłopaków.
- Nina co ty robisz?
- Siedzę i piję ze znajomymi.
- Czemu mnie zostawiłaś? Szukałam cie cholera z dziesięć minut.
- To, że poszłaś ze mną na imprezę nie znaczy, że masz łazić tam gdzie ja.
- No to logiczne, że jak mnie zabierasz to trzymamy się razem.
- Dziewczyno ile ty masz lat, że muszę cię pilnować.
- To chyba raczej ja ciebie, bo już jesteś nieźle napita.
- Weź mnie nie wkurwiaj idiotko to, że jesteś kompletnie zamulona, nudna, nie umiesz się bawić to nie znaczy, że ja też mam być. Nie jestem tobą i nie będę na całe szczęście. Najlepiej usiądź na tyłku i ucz się. Wielka mi przyjaciółka.
- Wiesz co ja chce mieć przyszłość a nie skończyć jak ty pod mostem z wódą i żebrać na następną. Pijaczką zostaniesz już ci dużo do tego nie zostało.
- Zamknij mordę ty i przyszłość? Twoja przyszłość to siedzenie samej w domu, bo nikt takiej nudziary nie chce.
- Jak nie chce to nie.
- Dziwię się że z takim mułem się zadaje.
- To się kurwa nie zadawaj jak ci nie pasuje.
Zdenerwowana Victoria już nie miała ochoty rozmawiać z przyjaciółką postanowiła się również napić. Poszła do baru i poprosiła o coś mocnego. Wypiła kilka kieliszków czegoś naprawdę mocnego. Po chwili zobaczyła, że dosiada się do niej znajomy chłopak. Spojrzała na niego i od razu rozpoznała, że to Mario. Uśmiechał się do niej od tak.
- Upijasz problemy w alkoholu?
- Można tak to nazwać choć nie wiem czy to problem.
- Coś poważnego?
- Nie, Nina się upiła i odwala jej. A ty co też problemy?
- Tak można to nazwać - zaśmiał się.
- Czyli?
- Z dziewczyną.Wiesz jak to jest być z kimś kogo się nie kocha, ale jest się z tą kobietą żeby nie było jej smutno po zerwaniu?
- Nie.
- No właśnie. Nie życzę ci tego nigdy. To jest straszne uczucie. Niby ją całujesz, ale w sercu czujesz, że jej nie kochasz, że jest bo jest ot tak.
- To zerwij z nią. Powinna zrozumieć, że jej nie kochasz. Po co dusić się w toksycznym związku?
- To nie takie proste.
- Dla chcącego nic trudnego. Ja tam wierzę, że dasz radę. - spojrzała na niego z uśmiechem na twarzy.
- Spróbuję jutro.
- Będę ci w duchu kibicować. - zerknęła na zegarek - To już trzecia? No no, dobra Mario ja się zwijam.
Dziewczyna zabrała torebkę i wstała po czym udała się do wyjścia. Po chwili poczuła, że ktoś łapie ją za rękę. Odwróciła się i zobaczyła jego.
- Mario?
- Victoria dasz mi swój numer?
- Numer? Po co ci?
- Na wszelki wypadek.
Dziewczyna podała mu numer i zniknęła za drzwiami zostawiając go z zadowoloną twarzą.
Nina weszła do swojej garderoby i rozejrzała się po niej z nadzieją, że szybko i bez wahania wybierze coś odpowiedniego. Sięgnęła po sukienkę w panterkę, czarną skórzaną kurtkę i cieńkie czarne rajstopy oraz pare bransoletek (Klik). Weszła do łazienki, umyła szybko zęby, rozczesała włosy, pomalowała się i wyszła do salonu. Siadając na fotelu usłyszała dźwięk SMS. Leniwie wyciągnęła rękę po niego i odczytała wiadomość od Victorii " No pójdę ok." Dziewczyna zaśmiała się, bo doskonale wiedziała, że Viki z nią pójdzie. Po godzinie leniwego leżenia na kanapie postanowiła wyjść po Victorię z wymówką, że się spóźnią choć prawda była taka, że Ninie się nudziło. Wstała i poszła ubrać swoje wystrzałowe buty na obcasie. Wychodząc zakluczyła drzwi i schowała klucz. Poszła po schodach dwa piętra wyżej i zadzwoniła trzy razy na dzwonek przyjaciółki. Po chwili Victoria otworzyła drzwi z zniesmaczoną miną.
- Głucha nie jestem jak zadzwonisz raz wystarczy.
- Oj tam myślałam, że w łazience jeszcze siedzisz, ale widzę, że już gotowa. - zmierzyła przyjaciółkę od góry do dołu szczerząc się jak głupi do sera.
- Co się tak cieszysz?
- Wyglądasz ten no fajnie. (Klik) - zaśmiała się.
- Normalnie, idę po telefon i możemy lecieć.
Dziewczyna zniknęła za drzwiami zostawiając Ninę na korytarzu. Po chwili Victoria wyszła zakluczając drzwi. Nina spojrzała na przyjaciółkę i wyjęła swoje klucze z kieszeni.
- Schowaj, bo ja moge zgubić.
- A ja to niezgubię?
- Ty jesteś bardziej odpowiedzialna.
Victoria się zdziwiła. Usłyszeć takie coś od Niny to nielada wyczyn. Dziewczyny zbiegły po schodach i wyszły na świeże powietrze. Niebo już pociemniało, ludzi było coraz mniej, gdzie niegdzie można było jeszcze usłyszeć śmiechy bawiących się dzieci na podwórkach. Po pietnastu minutach marszu dotarły do Coocon - Club. Nina od razu poszła się przywitać ze swoimi dobrymi znajomymi z imprez. Victoria rozejrzała się po klubie. Poszła tu i tam. W pewnym momencie jej zwrok przykół siedzący znajomy jej chłopak. Gdy podeszła bliżej zobaczyła Marco, ale nie był sam. Obok siedział Mario i wtulona w niego Ann. Po chwili Viki poczuła pchnięcie w ramię odwróciła szybko głowę i zobaczyła Ninę trzymającą drinki.
- Masz.
Dziewczyna nie odpowiedziała tylko wzięła szklankę i spojrzała na przyjaciółkę, która najwyraźniej dostrzegła znajomych.
- Widzisz Marco też tu jest. - zaśmiała się Victoria.
- Zamknij się ślepa nie jestem.
Nina syknęła po czym wzięła łyk whisky. Victoria spojrzała na nią po czym przerzuciła wzrok na Marco i spółkę. Blondyn siedział na przeciwko kolegi i popijał coś niebieskiego. Mario siedział obejmując jednym ramieniem swoją partnerkę i się śmiał. Najwidoczniej jej nie widzieli. Kiedy dziewczyna odwróciła się by powiedzieć coś przyjaciółce tej już nie było. Victoria poszła jej szukać. Po niecałych dziesięciu minutach szukania zguby znalazła ją siedzącą na czerwonej kanapie, popijającą drinki w gronie facetów i jednej dziewczyny, która najwidoczniej była pijana. Dziewczyna podeszła do nich i zobaczyła nogę Niny leżącą na kolanie jednego z chłopaków.
- Nina co ty robisz?
- Siedzę i piję ze znajomymi.
- Czemu mnie zostawiłaś? Szukałam cie cholera z dziesięć minut.
- To, że poszłaś ze mną na imprezę nie znaczy, że masz łazić tam gdzie ja.
- No to logiczne, że jak mnie zabierasz to trzymamy się razem.
- Dziewczyno ile ty masz lat, że muszę cię pilnować.
- To chyba raczej ja ciebie, bo już jesteś nieźle napita.
- Weź mnie nie wkurwiaj idiotko to, że jesteś kompletnie zamulona, nudna, nie umiesz się bawić to nie znaczy, że ja też mam być. Nie jestem tobą i nie będę na całe szczęście. Najlepiej usiądź na tyłku i ucz się. Wielka mi przyjaciółka.
- Wiesz co ja chce mieć przyszłość a nie skończyć jak ty pod mostem z wódą i żebrać na następną. Pijaczką zostaniesz już ci dużo do tego nie zostało.
- Zamknij mordę ty i przyszłość? Twoja przyszłość to siedzenie samej w domu, bo nikt takiej nudziary nie chce.
- Jak nie chce to nie.
- Dziwię się że z takim mułem się zadaje.
- To się kurwa nie zadawaj jak ci nie pasuje.
Zdenerwowana Victoria już nie miała ochoty rozmawiać z przyjaciółką postanowiła się również napić. Poszła do baru i poprosiła o coś mocnego. Wypiła kilka kieliszków czegoś naprawdę mocnego. Po chwili zobaczyła, że dosiada się do niej znajomy chłopak. Spojrzała na niego i od razu rozpoznała, że to Mario. Uśmiechał się do niej od tak.
- Upijasz problemy w alkoholu?
- Można tak to nazwać choć nie wiem czy to problem.
- Coś poważnego?
- Nie, Nina się upiła i odwala jej. A ty co też problemy?
- Tak można to nazwać - zaśmiał się.
- Czyli?
- Z dziewczyną.Wiesz jak to jest być z kimś kogo się nie kocha, ale jest się z tą kobietą żeby nie było jej smutno po zerwaniu?
- Nie.
- No właśnie. Nie życzę ci tego nigdy. To jest straszne uczucie. Niby ją całujesz, ale w sercu czujesz, że jej nie kochasz, że jest bo jest ot tak.
- To zerwij z nią. Powinna zrozumieć, że jej nie kochasz. Po co dusić się w toksycznym związku?
- To nie takie proste.
- Dla chcącego nic trudnego. Ja tam wierzę, że dasz radę. - spojrzała na niego z uśmiechem na twarzy.
- Spróbuję jutro.
- Będę ci w duchu kibicować. - zerknęła na zegarek - To już trzecia? No no, dobra Mario ja się zwijam.
Dziewczyna zabrała torebkę i wstała po czym udała się do wyjścia. Po chwili poczuła, że ktoś łapie ją za rękę. Odwróciła się i zobaczyła jego.
- Mario?
- Victoria dasz mi swój numer?
- Numer? Po co ci?
- Na wszelki wypadek.
Dziewczyna podała mu numer i zniknęła za drzwiami zostawiając go z zadowoloną twarzą.
wtorek, 12 marca 2013
ROZDZIAŁ 4
Rozdział 4
Nina otworzyła swoje piękne oczy i spojrzała na miejsce gdzie jeszcze wczoraj leżał z nią ten cudowny Marco, a teraz go nie było. Usiadła i rozejrzała się po sypialni, ale nigdzie go nie dostrzegła. Zeskoczyła z łóżka ubrała koszulkę i wciągnęła błękitny szlafrok. Otworzyła szeroko okna i odetchnęła świeżym powietrzem. Zamknęła oczy i poczuła się strasznie wolna taka delikatna jak piórko bez żadnych zobowiązań.
- Cholera mnie pojebało ?
Zamknęła okno i poszła do kuchni z nadzieją, że go tam zastanie, lecz zamiast Marco znalazła karteczkę przyklejoną do lodówki. Oderwała ją i ujęła w dłonie po czym zaczęła w myślach czytać "Nina przepraszam, że tak wyszło. Wiem, że nie szukasz chłopaka, a zwłaszcza miłości. Nie jesteś taka jak siebie opisujesz uwierz w to jaką ja cie widzę, a widzę miłą piękną dziewczynę. Musiałem iść, przepraszam. Enej- Lili (Klik)"
Nina spojrzała na jego pismo, a potem na dziwny tytuł jakby piosenki. Emocje nią targały. Zdenerwowała się i zaczęła rwać kartkę na szczątki. Wyrzuciła ją do kosza i nalała sobie soku.
- Następny debil co chciał się tylko przelizać. Jakiego ja mam kurwa pecha do miłości!
Wrzasnęła sama do siebie i poszła się kąpać. Wzięła długą kąpiel. Po 30 minutach wygramoliła się z wanny wytarła ciało i ubrała się w rurki i białą luźną bluzkę. Uczesała się w kitka i maznęła rzęsy czarnym tuszem. Wróciła do kuchni. Zrobiła sobie bułkę z serkiem i kakao. Przeżuwała niechętnie posiłek i zastanawiała się co teraz. "Nie mogę się nim przejmować. Wylane. Będzie chciał postara się. Dziś mecz muszę się skupić. Do 20 mam czas nie ma co się nim przejmować." Z zamyśleń wyrwał ją dzwonek u drzwi. Wstała z nadzieją, że to on ale gdy otworzyła ukazała jej się postać Victorii.
- Cześć wredoto można?
- Siema brzydalu właź.
- Co tam? Widziałam dzisiaj Marco wychodził od ciebie zdenerwowany. Jak wczorajsza randka?
- Marco? Coś mówił? I jaka kurwa randka? Co ty sobie dziewczyno w tej swojej łepetynie ubzdurałaś?
- Nie nic nie mówił po za cześć. No boże nie drzyj japy zapytałam grzecznie.
- Bo gadasz, że jakaś randka nic nie było. Gadaliśmy zwyczajnie jak ludzie.
- To co on tu rano robił?
- A skąd ja mam do jasnej cholery wiedzieć? Wyglądam ci na wróżkę?
- No raczej jak tu był to tylko u ciebie, bo nie mówił, że ma tu rodzinę. Myśl. Gubisz się w swoich kłamstwach. Powiem ci, że moje zaufanie w stosunku do ciebie spadło tak nisko, że nie uwierzę ci nawet w to która jest godzina wybacz.
- Co ty Victoria mówisz? Sorry. Nie chciałam. Powiem ci co on tu robił.
- Nie musisz.
- Ale powiem siadaj. Wczoraj w kawiarni Marco kupił pierniki w kształcie serca, otworzyłam się powiedziałam mu dużo rzeczy, potem podzieliliśmy się ostatnim piernikiem. On mówił, że czuje iż jego miłość jest blisko i miałam wrażenie, że chodzi mu o mnie.
- I co dalej?
- I potem mnie odprowadził do domu. Pocałował w policzek, a ja głupia go w usta. Nie mogłam się powstrzymać. I wylądowaliśmy w łóżku. Wstałam i go nie było. Tylko ta beznadziejna karteczka.
- O cholera. Jaka karteczka?
- Napisał mi że przeprasza bla bla. I podał piosenkę chyba.
- Po jednym spotkaniu do łóżka z nim poszłaś?! Głupia cipo.
- Tak wyszło. Jest fajnym chłopakiem, miłym.
- Co to za piosenka? Sprawdzałaś?
- Nie.
Victoria sięgnęła po laptopa i odpaliła You Tube. Nina wpisała piosenkę i dziewczyny ją w ciszy odsłuchały. Była świetna. Dawała do myślenia. Victoria spojrzała na przyjaciółkę.
- On się chyba w tobie zakochał.
- Nie no co ty pierdolisz za głupoty.
- Nina weź nie przeklinaj co ty masz z tymi przekleństwami wiesz jak to brzydko brzmi.
- Nie patrz na ludzi, bo to pieprzona widownia!
- No dobrze, dzisiaj mecz nie zapomnij.
- A po meczu melanż. Moje drugie życie.
- Znowu chlanie boże.
- Idziesz ze mną nie? Zawsze po meczu chodzisz może kogoś poderwiesz.
- Tak na pewno. Nie chce mi się dzisiaj iść.
- Ta weź mnie nie denerwuj. Nie, no bo lepiej siedzieć w domu, oglądać telewizję albo się uczyć.
- Lepsze to niż wracać o 4 nad ranem nawalona w cztery dupy.
- No lepsze.
- Dobra wiesz co zwijam się. Musze ogarnąć mieszkanie.
Victoria wyszła trzaskając drzwiami co dało do świadomości Ninie, że pójdzie na imprezę z przyjaciółką.
Nina otworzyła swoje piękne oczy i spojrzała na miejsce gdzie jeszcze wczoraj leżał z nią ten cudowny Marco, a teraz go nie było. Usiadła i rozejrzała się po sypialni, ale nigdzie go nie dostrzegła. Zeskoczyła z łóżka ubrała koszulkę i wciągnęła błękitny szlafrok. Otworzyła szeroko okna i odetchnęła świeżym powietrzem. Zamknęła oczy i poczuła się strasznie wolna taka delikatna jak piórko bez żadnych zobowiązań.
- Cholera mnie pojebało ?
Zamknęła okno i poszła do kuchni z nadzieją, że go tam zastanie, lecz zamiast Marco znalazła karteczkę przyklejoną do lodówki. Oderwała ją i ujęła w dłonie po czym zaczęła w myślach czytać "Nina przepraszam, że tak wyszło. Wiem, że nie szukasz chłopaka, a zwłaszcza miłości. Nie jesteś taka jak siebie opisujesz uwierz w to jaką ja cie widzę, a widzę miłą piękną dziewczynę. Musiałem iść, przepraszam. Enej- Lili (Klik)"
Nina spojrzała na jego pismo, a potem na dziwny tytuł jakby piosenki. Emocje nią targały. Zdenerwowała się i zaczęła rwać kartkę na szczątki. Wyrzuciła ją do kosza i nalała sobie soku.
- Następny debil co chciał się tylko przelizać. Jakiego ja mam kurwa pecha do miłości!
Wrzasnęła sama do siebie i poszła się kąpać. Wzięła długą kąpiel. Po 30 minutach wygramoliła się z wanny wytarła ciało i ubrała się w rurki i białą luźną bluzkę. Uczesała się w kitka i maznęła rzęsy czarnym tuszem. Wróciła do kuchni. Zrobiła sobie bułkę z serkiem i kakao. Przeżuwała niechętnie posiłek i zastanawiała się co teraz. "Nie mogę się nim przejmować. Wylane. Będzie chciał postara się. Dziś mecz muszę się skupić. Do 20 mam czas nie ma co się nim przejmować." Z zamyśleń wyrwał ją dzwonek u drzwi. Wstała z nadzieją, że to on ale gdy otworzyła ukazała jej się postać Victorii.
- Cześć wredoto można?
- Siema brzydalu właź.
- Co tam? Widziałam dzisiaj Marco wychodził od ciebie zdenerwowany. Jak wczorajsza randka?
- Marco? Coś mówił? I jaka kurwa randka? Co ty sobie dziewczyno w tej swojej łepetynie ubzdurałaś?
- Nie nic nie mówił po za cześć. No boże nie drzyj japy zapytałam grzecznie.
- Bo gadasz, że jakaś randka nic nie było. Gadaliśmy zwyczajnie jak ludzie.
- To co on tu rano robił?
- A skąd ja mam do jasnej cholery wiedzieć? Wyglądam ci na wróżkę?
- No raczej jak tu był to tylko u ciebie, bo nie mówił, że ma tu rodzinę. Myśl. Gubisz się w swoich kłamstwach. Powiem ci, że moje zaufanie w stosunku do ciebie spadło tak nisko, że nie uwierzę ci nawet w to która jest godzina wybacz.
- Co ty Victoria mówisz? Sorry. Nie chciałam. Powiem ci co on tu robił.
- Nie musisz.
- Ale powiem siadaj. Wczoraj w kawiarni Marco kupił pierniki w kształcie serca, otworzyłam się powiedziałam mu dużo rzeczy, potem podzieliliśmy się ostatnim piernikiem. On mówił, że czuje iż jego miłość jest blisko i miałam wrażenie, że chodzi mu o mnie.
- I co dalej?
- I potem mnie odprowadził do domu. Pocałował w policzek, a ja głupia go w usta. Nie mogłam się powstrzymać. I wylądowaliśmy w łóżku. Wstałam i go nie było. Tylko ta beznadziejna karteczka.
- O cholera. Jaka karteczka?
- Napisał mi że przeprasza bla bla. I podał piosenkę chyba.
- Po jednym spotkaniu do łóżka z nim poszłaś?! Głupia cipo.
- Tak wyszło. Jest fajnym chłopakiem, miłym.
- Co to za piosenka? Sprawdzałaś?
- Nie.
Victoria sięgnęła po laptopa i odpaliła You Tube. Nina wpisała piosenkę i dziewczyny ją w ciszy odsłuchały. Była świetna. Dawała do myślenia. Victoria spojrzała na przyjaciółkę.
- On się chyba w tobie zakochał.
- Nie no co ty pierdolisz za głupoty.
- Nina weź nie przeklinaj co ty masz z tymi przekleństwami wiesz jak to brzydko brzmi.
- Nie patrz na ludzi, bo to pieprzona widownia!
- No dobrze, dzisiaj mecz nie zapomnij.
- A po meczu melanż. Moje drugie życie.
- Znowu chlanie boże.
- Idziesz ze mną nie? Zawsze po meczu chodzisz może kogoś poderwiesz.
- Tak na pewno. Nie chce mi się dzisiaj iść.
- Ta weź mnie nie denerwuj. Nie, no bo lepiej siedzieć w domu, oglądać telewizję albo się uczyć.
- Lepsze to niż wracać o 4 nad ranem nawalona w cztery dupy.
- No lepsze.
- Dobra wiesz co zwijam się. Musze ogarnąć mieszkanie.
Victoria wyszła trzaskając drzwiami co dało do świadomości Ninie, że pójdzie na imprezę z przyjaciółką.
niedziela, 10 marca 2013
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 3
Nina wyszła z sztani i udała się długim korytarzem w stronę ciemnych drzwi. Kiedy je otworzyła jej oczy odrazu zwróciły się na opartego o ceglany mur Marco. Stał i grzebał w telefonie. Nina poczuła ciarki, które przeszły ją po rękach. Pomyślała, że to przez wiatr, bo w końcu chwile temu wzięła prysznic i teraz jest na dworzu. Próbowała zwalić to na wiatr, którego wcale nie było. Chłopak schował telefon do kieszeni swoich jeansowych spodni i spojrzał na nią błogo się uśmiechając. Nina poczuła, że jej usta same się rozciągają tworząc uśmiech którego nie chciała. Podeszła do niego i spojrzała w jego piękne ciemne oczy. On obdarzył ją ponownie swoim uśmiechem. Dziewczyna poczuła, że się zawstydziła, bo policzki ją lekko zapiekły, więc szybko odwróciła wzrok.
- Cześć. Rozumiem, że możemy iść.
- Jasne, a gdzie chcesz mnie zabrać?
- Za rogiem jest mała kawiarenka, robią tam pyszną kawę i są tam dobre pierniczki.
- Skąd wiedziałeś, że lubię pierniki? - zwróciła na niego swoje piękne jasno-niebieskie oczy, które wytrącały go z równowagi.
- Zazwyczaj takie dziewczyny jak ty lubią pierniki. - podrapał się po głowie maskując zauroczenie jej oczami - Może poniosę ci torbę?
- Nie, dzięki sama dam radę. Nie jestem taką słabiaczką jak inne, ale fajnie, że zapytałeś.
- To, że chcę ponieść ci torbę nie oznacza, że jesteś jakąś słabiaczką. I fakt jesteś całkowicie inna od reszty dziewczyn całkowicie.
Nina nie odpowiedziała i podała mu torbę, którą szybko zarzucił na ramię. Nie ukrywając pasowała mu do dzisiejszego ubrania. Przeszli długa uliczkę rozmawiając, a zarazem poznając się coraz bliżej. Marco otworzył drewniane drzwi i przepuścił Ninę jako pierwszą. Kiedy przechodziła obok niego poczuła cudowny zapach jego perfum aż miała ochotę się do niego przytulić, ale szybko zeszła na ziemię i wkroczyła to małej, ale przytulnej kawiarenki. Spojrzała na wchodzącego Marco i się delikatnie zaśmiała.
- Jaki dżentelmen no nie.
- Jaki komplement no nie. - obdarzył ją uśmiechem.
Nina rozejrzała się po pomieszczeniu. Od razu jej oczom rzuciła się mała lada, która była przystrojona w kwiaty, książki i jakieś stare przedmioty. Pod nią była szyba, a za nią ciastka, kremówki, ptysie, pączki, rurki z kremem i jej ukochane pierniczki. Nagle poczuła jak ktoś delikatnie dotyka jej ramienia. Odwróciła się gwałtownie i spojrzała na stojącego za nią Marco, który się uśmiechał. Pomyślała wtedy " Czy on zawsze się śmieje, zawsze? " ale nawet gdyby się śmiał zawsze to ten jego uśmieszek powodował u niej motylki w brzuchu co było wbrew jej zasadą. Reus pociągnął ją za rękę i zaprowadził do małego stolika, który był w rogu. Nina usiadła i spojrzała na ciekawe nakrycie, okrągły stolik na którym wyścielony był biały obrusik, a na nim różowa chusta. Był tam również biały wazonik, a w nim śliczny bukiet róż. Krzesła były rzeźbione. Nie mogła uwierzyć, że w takim małym miejscu może być tak pięknie. Marco przyniósł w filiżankach kawę i na talerzyku pierniki w kształcie serduszka. Zdziwiła się dlaczego akurat takie wybrał skoro widziała, że były też pierniczki w kształcie gwiazdek, ale dobra chciał być miły nie ma co się rozklejać - pomyślała. Chłopak usiadł naprzeciwko niej i spojrzał w jej duże oczy.
- Co się tak gapisz Marco?
- Ja się gapię? Coś ci się zdaje. - zmieszał się.
- Nie no spoko. Sorka za wczorajszy wybryk, ale nie ukrywam to twoja wina.
- Jak moja jak twoja?
- Twoja, kolego ty się zagapiłeś. Doprałeś ją?
- Uparta jesteś nie ma co. Plama jest będe miał pamiatkę po tobie. - zaśmiał się.
- Weź mnie typku nie załamuj. - uśmiechnęłą się.
- Czemu jesteś taka?
- Jaka? Wredna, mam niewyparzony język, chamska, denerwująca, wścipska?
- No taka inna, taka zakręcona.
- Ja jestem sobą i nie udaje innych.Po co mam udawać pustą lalę, która szpani się kasą, która daje dupy za każdym zakrętem, naiwną dziwerą?
- Dobrze, że jesteś sobą cenie to u ciebie, ale czemu taka akurat? Czemu tak mówisz. Dla mnie nie musisz być chamska.
- A co ty wyjątek? Nie szukam niczego na siłę kiedyś zostałam zraniona przez ojca i postanowiłam pokazać całemu światu, że się nie załamałam. Moje postępowanie pokazuje jak on mnie zranił.
- Nie będę wnikać co zrobił, ale czemu akurat takie zachowanie? Dla Victorii też jesteś chamska. Nie masz wyjątków?
- Nie, nie mam. Nie chcę mieć jakiś wyjątków. Victoria mnie znała przed zmianą i zaakceptowała po zmianie. Staram się nie być chamska dla niej ale nie wychodzi no cóż. Nie chcę się zmianiać niech wie jak mnie zranił.
- Rozumiem cię Nina. A co z miłością?
Nina spojrzała na niego wzrokiem przestraszonego kotka. Marco wydawało się, że ma szkliste oczy, ale tylko mu się zdawało. Nina spojrzała w swoją kawę i odpłynęła. " No właśnie co z miłością? Marco wydaje się bardzo miły, sympatyczny i troskliwy. Takiego jak kiedyś chciałam, ale teraz już nie chce. Przecież miłość jest przereklamowana. Faceci to chamy, które chcą przelecieć każdą dziewczynę co ma duży biust i tyłek. Dla nich nie liczy się uczucie kobiety, oni to tylko sex, uchlanie się, pornole, siedzenie przed telewizorem lub komentowanie jakie to my nie jesteśmy. Nie,nie chce mieć faceta. Nie teraz. Marco jest fajny na prawdę, ale nie teraz. Może też chce tylko mnie przelecieć? Nie wydaje mi się, że nie należy do takich." Z zamysleń wyrwał ją Marco , który delikatnie dotknął jej dłoni. Nina spojrzała na niego zdziwiona i zabrała rękę.
- Co mówiłeś?
- Zapytałem co z miłością, ale jeżeli nie chcesz nie odpowiadaj.
- Nie no co ty spoko nie ma sprawy. Miłość? Szczerze?
- Całkowicie szczerze.
- Miłość? Hmm.. Nie wierzę w miłość. Jest jak dla mnie przereklamowana. Nie szukam chopaka, który przeleci mnie i zostawi. Jest dobrze jak jest. Raczej jestem typem samotnika, który imprezuje i te sprawy, ale czasem mam ochotę.
- Masz ochotę do czego?
- Się do kogoś przytulić. Do kogoś komu bezgranicznie ufam.
- Tez czasem mam taka ochotę wiesz?
- A co ty nie masz dziewczyny?
- Nie. Zdradziła mnie. Jak się dowiedziałem to co mi pozostało. Rzuciłem ją.
- No widzisz czyli miłość jaka jest? Pojebana.
- Nina. To, że mnie zdradziła nie znaczy, że nie wierzę w miłość. Coś czuję, że moja miłośc jest blisko.
- Ja tam nic nie czuję.
Marco spojrzał na nią takim wzrokiem jakiego nigdy dotąd nie widziała. Oboje spojrzeli przez okno w którym tańczyły promyki zachodzącego słońca. Nina złapała za ostatniego piernika i poczuła, że Marco już go trzyma odwróciła się do niego i zaśmiała po czym puściła ciastko.
- Nie no masz ostatnie należy do ciebie. - powiedział.
- Nie no ty stawiałeś to twoje.
- No weź proszę.
Nina złapała serduszko i przełamała je na pół po czym oddała jedną połowe chłopakowi. Po chwili oboje się roześmieli. Po godzinnym spacerze Marco odprowadził Ninę pod same drzwi i chciał pocałować na pożegnanie w policzek, a ta nie mogła się powstrzymać i pocałowała go w usta. Po chwili w gorącym uścisku szli do sypialni zrzucając z siebie co krok ubrania. W końcu wylądowali na miękkim łóżku całując się namiętnie.
Nina wyszła z sztani i udała się długim korytarzem w stronę ciemnych drzwi. Kiedy je otworzyła jej oczy odrazu zwróciły się na opartego o ceglany mur Marco. Stał i grzebał w telefonie. Nina poczuła ciarki, które przeszły ją po rękach. Pomyślała, że to przez wiatr, bo w końcu chwile temu wzięła prysznic i teraz jest na dworzu. Próbowała zwalić to na wiatr, którego wcale nie było. Chłopak schował telefon do kieszeni swoich jeansowych spodni i spojrzał na nią błogo się uśmiechając. Nina poczuła, że jej usta same się rozciągają tworząc uśmiech którego nie chciała. Podeszła do niego i spojrzała w jego piękne ciemne oczy. On obdarzył ją ponownie swoim uśmiechem. Dziewczyna poczuła, że się zawstydziła, bo policzki ją lekko zapiekły, więc szybko odwróciła wzrok.
- Cześć. Rozumiem, że możemy iść.
- Jasne, a gdzie chcesz mnie zabrać?
- Za rogiem jest mała kawiarenka, robią tam pyszną kawę i są tam dobre pierniczki.
- Skąd wiedziałeś, że lubię pierniki? - zwróciła na niego swoje piękne jasno-niebieskie oczy, które wytrącały go z równowagi.
- Zazwyczaj takie dziewczyny jak ty lubią pierniki. - podrapał się po głowie maskując zauroczenie jej oczami - Może poniosę ci torbę?
- Nie, dzięki sama dam radę. Nie jestem taką słabiaczką jak inne, ale fajnie, że zapytałeś.
- To, że chcę ponieść ci torbę nie oznacza, że jesteś jakąś słabiaczką. I fakt jesteś całkowicie inna od reszty dziewczyn całkowicie.
Nina nie odpowiedziała i podała mu torbę, którą szybko zarzucił na ramię. Nie ukrywając pasowała mu do dzisiejszego ubrania. Przeszli długa uliczkę rozmawiając, a zarazem poznając się coraz bliżej. Marco otworzył drewniane drzwi i przepuścił Ninę jako pierwszą. Kiedy przechodziła obok niego poczuła cudowny zapach jego perfum aż miała ochotę się do niego przytulić, ale szybko zeszła na ziemię i wkroczyła to małej, ale przytulnej kawiarenki. Spojrzała na wchodzącego Marco i się delikatnie zaśmiała.
- Jaki dżentelmen no nie.
- Jaki komplement no nie. - obdarzył ją uśmiechem.
Nina rozejrzała się po pomieszczeniu. Od razu jej oczom rzuciła się mała lada, która była przystrojona w kwiaty, książki i jakieś stare przedmioty. Pod nią była szyba, a za nią ciastka, kremówki, ptysie, pączki, rurki z kremem i jej ukochane pierniczki. Nagle poczuła jak ktoś delikatnie dotyka jej ramienia. Odwróciła się gwałtownie i spojrzała na stojącego za nią Marco, który się uśmiechał. Pomyślała wtedy " Czy on zawsze się śmieje, zawsze? " ale nawet gdyby się śmiał zawsze to ten jego uśmieszek powodował u niej motylki w brzuchu co było wbrew jej zasadą. Reus pociągnął ją za rękę i zaprowadził do małego stolika, który był w rogu. Nina usiadła i spojrzała na ciekawe nakrycie, okrągły stolik na którym wyścielony był biały obrusik, a na nim różowa chusta. Był tam również biały wazonik, a w nim śliczny bukiet róż. Krzesła były rzeźbione. Nie mogła uwierzyć, że w takim małym miejscu może być tak pięknie. Marco przyniósł w filiżankach kawę i na talerzyku pierniki w kształcie serduszka. Zdziwiła się dlaczego akurat takie wybrał skoro widziała, że były też pierniczki w kształcie gwiazdek, ale dobra chciał być miły nie ma co się rozklejać - pomyślała. Chłopak usiadł naprzeciwko niej i spojrzał w jej duże oczy.
- Co się tak gapisz Marco?
- Ja się gapię? Coś ci się zdaje. - zmieszał się.
- Nie no spoko. Sorka za wczorajszy wybryk, ale nie ukrywam to twoja wina.
- Jak moja jak twoja?
- Twoja, kolego ty się zagapiłeś. Doprałeś ją?
- Uparta jesteś nie ma co. Plama jest będe miał pamiatkę po tobie. - zaśmiał się.
- Weź mnie typku nie załamuj. - uśmiechnęłą się.
- Czemu jesteś taka?
- Jaka? Wredna, mam niewyparzony język, chamska, denerwująca, wścipska?
- No taka inna, taka zakręcona.
- Ja jestem sobą i nie udaje innych.Po co mam udawać pustą lalę, która szpani się kasą, która daje dupy za każdym zakrętem, naiwną dziwerą?
- Dobrze, że jesteś sobą cenie to u ciebie, ale czemu taka akurat? Czemu tak mówisz. Dla mnie nie musisz być chamska.
- A co ty wyjątek? Nie szukam niczego na siłę kiedyś zostałam zraniona przez ojca i postanowiłam pokazać całemu światu, że się nie załamałam. Moje postępowanie pokazuje jak on mnie zranił.
- Nie będę wnikać co zrobił, ale czemu akurat takie zachowanie? Dla Victorii też jesteś chamska. Nie masz wyjątków?
- Nie, nie mam. Nie chcę mieć jakiś wyjątków. Victoria mnie znała przed zmianą i zaakceptowała po zmianie. Staram się nie być chamska dla niej ale nie wychodzi no cóż. Nie chcę się zmianiać niech wie jak mnie zranił.
- Rozumiem cię Nina. A co z miłością?
Nina spojrzała na niego wzrokiem przestraszonego kotka. Marco wydawało się, że ma szkliste oczy, ale tylko mu się zdawało. Nina spojrzała w swoją kawę i odpłynęła. " No właśnie co z miłością? Marco wydaje się bardzo miły, sympatyczny i troskliwy. Takiego jak kiedyś chciałam, ale teraz już nie chce. Przecież miłość jest przereklamowana. Faceci to chamy, które chcą przelecieć każdą dziewczynę co ma duży biust i tyłek. Dla nich nie liczy się uczucie kobiety, oni to tylko sex, uchlanie się, pornole, siedzenie przed telewizorem lub komentowanie jakie to my nie jesteśmy. Nie,nie chce mieć faceta. Nie teraz. Marco jest fajny na prawdę, ale nie teraz. Może też chce tylko mnie przelecieć? Nie wydaje mi się, że nie należy do takich." Z zamysleń wyrwał ją Marco , który delikatnie dotknął jej dłoni. Nina spojrzała na niego zdziwiona i zabrała rękę.
- Co mówiłeś?
- Zapytałem co z miłością, ale jeżeli nie chcesz nie odpowiadaj.
- Nie no co ty spoko nie ma sprawy. Miłość? Szczerze?
- Całkowicie szczerze.
- Miłość? Hmm.. Nie wierzę w miłość. Jest jak dla mnie przereklamowana. Nie szukam chopaka, który przeleci mnie i zostawi. Jest dobrze jak jest. Raczej jestem typem samotnika, który imprezuje i te sprawy, ale czasem mam ochotę.
- Masz ochotę do czego?
- Się do kogoś przytulić. Do kogoś komu bezgranicznie ufam.
- Tez czasem mam taka ochotę wiesz?
- A co ty nie masz dziewczyny?
- Nie. Zdradziła mnie. Jak się dowiedziałem to co mi pozostało. Rzuciłem ją.
- No widzisz czyli miłość jaka jest? Pojebana.
- Nina. To, że mnie zdradziła nie znaczy, że nie wierzę w miłość. Coś czuję, że moja miłośc jest blisko.
- Ja tam nic nie czuję.
Marco spojrzał na nią takim wzrokiem jakiego nigdy dotąd nie widziała. Oboje spojrzeli przez okno w którym tańczyły promyki zachodzącego słońca. Nina złapała za ostatniego piernika i poczuła, że Marco już go trzyma odwróciła się do niego i zaśmiała po czym puściła ciastko.
- Nie no masz ostatnie należy do ciebie. - powiedział.
- Nie no ty stawiałeś to twoje.
- No weź proszę.
Nina złapała serduszko i przełamała je na pół po czym oddała jedną połowe chłopakowi. Po chwili oboje się roześmieli. Po godzinnym spacerze Marco odprowadził Ninę pod same drzwi i chciał pocałować na pożegnanie w policzek, a ta nie mogła się powstrzymać i pocałowała go w usta. Po chwili w gorącym uścisku szli do sypialni zrzucając z siebie co krok ubrania. W końcu wylądowali na miękkim łóżku całując się namiętnie.
sobota, 2 marca 2013
ROZDZIAŁ 2.
Rozdział 2
Dziewczyny stały teraz przed drzwiami na których wywieszona była tabliczka Dyrektor Sportowy . Jenne szybkim ruchem złapała za klamkę i weszła do środka ciągnąc podopieczne za sobą. Nina wyszarpnęła rękę z uścisku i sama z podniesioną głową podeszła do dyrektora.
- Słucham co znowu zmalowałyście?
- Dyrektorze te oto dwie modelki dzisiaj na naszym boisku zaczęły się...
- Pani Jenne skoro to ja zaczęłam to ja powinnam się tłumaczyć, a nie pani mam 18 lat i potrafię się wytłumaczyć z mojego błędu, więc proszę się nie wtrącać dobrze?
Trenerka się zdziwiła z powodu tego co powiedziała Nina. Usiadła wygodnie w fotelu i wpatrywała się w dziewczyny.
- Panie dyrektorze. Dzisiaj na boisku się zaczęłyśmy szarpać i to prawda, że ja zaczęłam, ale przyczyną tego był fakt, iż ta oto wredna szmata popchnęła moją przyjaciółkę przy czym Victoria z hukiem spadła na glebę.
- No rozumiem, że jesteś zdenerwowana, ale to nie powód żebyś tu przy mnie wyzywała swoją koleżankę.
- Niech pan nie mówi, że to moja koleżanka gdyż ja tej szmaty za nią nie uważam i pan mnie w tym momencie obraża. A czy ja pana obrażam?! - powiedziała głośno opierając się o biurko dłońmi.
- Dlaczego miałbym obrażać kogokolwiek. Ja szanuję to, że stanęłaś w obronie przyjaciółki, ale to nie powód do bójki. Przypominam ci, że jesteś dziewczyną wręcz kobietą, a nie chłopakiem.
- A ja panu przypominam, że pana robotą jest grzanie tyłka na tym jakże ładnym i zapewne wygodnym fotelu, a nie mówieniem mi jakiej płci jestem. Okej?
- Nino! - krzyknęła Jenne wstając.
- Coś jeszcze kochany dyrektorze? - zapytała z uśmiechem na twarzy dziewczyna.
- Nie młoda damo to wszystko. Mam nadzieje, że więcej nic takiego się nie powtórzy, a teraz wracajcie na trening.
- No i świetnie.
Nina wyszła zamykając delikatnie drzwi, choć miała ochotę trzasnąć nimi tak żeby szyby wyleciały razem z futryną. Wyszła na świeże powietrze i udała się w stronę boiska. Tam czekała już na nią Victoria, która kopała piłkę o ścianę. Nina przeszła obok niej i spojrzała się srogo.
- I co u dyrektora jaka kara?
- Żadna powiedziałam mu co myślę. Chyba go pocisnęłam. - zaśmiała się.
- Naszego dyrektora? Przecież on jest w porządku.
- Dla ciebie są wszyscy kuźwa w porządku. Możesz przestać kopać tą cholerną piłkę?
- Spokojnie. Dziękuję, że stanęłaś w mojej obronie.
Nina złapała piłkę i z całej siły ją wykopała na koniec boiska po czym spojrzała na przyjaciółkę.
- Jak ma cie ktoś gnębić to tylko ja. - uśmiechnęła się.
- Debilko nikt nie może.
- Ty jesteś od robienia dobrej miny do złej gry maleńka.
Po kilkunastu minutach zjawiła się w bramie Jenne i Katja. Trenerka zwołała dziewczyny, które natychmiastowo się zbiegły.
- Panienki słuchajcie na dzisiaj koniec. Możecie się rozejść. A co do was - skierowała głowę na Nine - Jutro idziecie za karę ty Victoria i Katja na dodatkowy trening do chłopaków.
- Zajebiście nie no super! - krzyknęła Nina.
- Jakiś problem? Ciesz się że kibli nie kazał wam myć.
- Już wolałabym to robić niż z tymi jak im tam trenować.
- Może któryś z nich będzie w przyszłości twoim mężem. A teraz rozejść się.
Dziewczyny poszły do szatni. Przebrały się i wyszły na długi korytarz. Victoria jak zawsze zakluczyła szatnię po czym musiała odnieść klucz. Przecież ona jest taka idealna pomyślała Nina. Dziewczyny poszły odnieść klucz i wstąpiły jeszcze po kawę.
- Dlaczego my pijemy te ścieki? - zapytała Nina.
- Ścieki? Zawsze ci smakowała.
- Już nie smakuje. Boże jeszcze ten trening z idiotami.
- Ej no po co ich ciśniesz? Nie wiesz jacy są.
- Są idiotami.
- Skąd ta pewność pani wszystkowiedząca?
- Mała stul japę.
Po tych słowach Nina poczuła, że w kogoś uderzyła, a po jej ręce rozlała się gorąca kawa, która poplamiła jej białe Conversy.
- Kurwa jak łazisz łamago niedorobiona! - wrzasnęła.
- Przepraszam, ale to ty na mnie weszłaś.
Nina podniosła głowę i zobaczyła młodego chłopaka o blond włosach, który się błogo uśmiechał. Był nieco wyższy od niej. Ubrany w biały t-shirt z jakimś obrazkiem, który był zalany jej kawą.
- Ale gdybyś się patrzał to byś mnie ominął!
- Zagapiłem się, a ty na mnie wpadłaś.
- Ale ty cholera się zagapiłeś!
- Taka ładna, a się tak denerwuje. - zaśmiał się.
- Ty mi komplementów nie praw lovelasie.
- Nina weź ogarnij trochę może co wlazłaś na niego i jeszcze go obwiniasz! - wtrąciła oburzona Victoria.
- Dobra wybacz dam ci chusteczkę poczekaj. - sięgnęła po paczkę chusteczek do swojej treningowej torby po czym mu podała
- Dzięki dobre i to, a kawę mogę ci odkupić.
- Nie no spoko to tylko kawa. Gorzej z koszulką.
- Dam radę. - spojrzał się uroczo do dziewczyny i wyciągnął rękę - Marco.
- Nina. - uścisnęła dłoń - A to Victoria.
- Miło mi.
Marco stał i niestarannie wycierał plamę ze swojej koszulki, dziewczyny wpatrywały się w jego uśmiechniętą twarz. Z pozoru wydawał się sympatyczny, miły i był przystojny. Wpadł w oko Ninie, ale ona nie szuka miłości.
- To co dasz się zaprosić na kawę? - zapytał niepewnie.
- Dobra dam gdzie kiedy i o której?
- Jutro po treningu czyli o 17?
- Jezu jutro z wami mam.
- No to miło poznam cię z resztą drużyny.
- Nie dzięki sama sobie poradzę musimy już iść.
Nina szarpnęła Victorię i podążyły długim korytarzem w stronę wyjścia.
Dziewczyny stały teraz przed drzwiami na których wywieszona była tabliczka Dyrektor Sportowy . Jenne szybkim ruchem złapała za klamkę i weszła do środka ciągnąc podopieczne za sobą. Nina wyszarpnęła rękę z uścisku i sama z podniesioną głową podeszła do dyrektora.
- Słucham co znowu zmalowałyście?
- Dyrektorze te oto dwie modelki dzisiaj na naszym boisku zaczęły się...
- Pani Jenne skoro to ja zaczęłam to ja powinnam się tłumaczyć, a nie pani mam 18 lat i potrafię się wytłumaczyć z mojego błędu, więc proszę się nie wtrącać dobrze?
Trenerka się zdziwiła z powodu tego co powiedziała Nina. Usiadła wygodnie w fotelu i wpatrywała się w dziewczyny.
- Panie dyrektorze. Dzisiaj na boisku się zaczęłyśmy szarpać i to prawda, że ja zaczęłam, ale przyczyną tego był fakt, iż ta oto wredna szmata popchnęła moją przyjaciółkę przy czym Victoria z hukiem spadła na glebę.
- No rozumiem, że jesteś zdenerwowana, ale to nie powód żebyś tu przy mnie wyzywała swoją koleżankę.
- Niech pan nie mówi, że to moja koleżanka gdyż ja tej szmaty za nią nie uważam i pan mnie w tym momencie obraża. A czy ja pana obrażam?! - powiedziała głośno opierając się o biurko dłońmi.
- Dlaczego miałbym obrażać kogokolwiek. Ja szanuję to, że stanęłaś w obronie przyjaciółki, ale to nie powód do bójki. Przypominam ci, że jesteś dziewczyną wręcz kobietą, a nie chłopakiem.
- A ja panu przypominam, że pana robotą jest grzanie tyłka na tym jakże ładnym i zapewne wygodnym fotelu, a nie mówieniem mi jakiej płci jestem. Okej?
- Nino! - krzyknęła Jenne wstając.
- Coś jeszcze kochany dyrektorze? - zapytała z uśmiechem na twarzy dziewczyna.
- Nie młoda damo to wszystko. Mam nadzieje, że więcej nic takiego się nie powtórzy, a teraz wracajcie na trening.
- No i świetnie.
Nina wyszła zamykając delikatnie drzwi, choć miała ochotę trzasnąć nimi tak żeby szyby wyleciały razem z futryną. Wyszła na świeże powietrze i udała się w stronę boiska. Tam czekała już na nią Victoria, która kopała piłkę o ścianę. Nina przeszła obok niej i spojrzała się srogo.
- I co u dyrektora jaka kara?
- Żadna powiedziałam mu co myślę. Chyba go pocisnęłam. - zaśmiała się.
- Naszego dyrektora? Przecież on jest w porządku.
- Dla ciebie są wszyscy kuźwa w porządku. Możesz przestać kopać tą cholerną piłkę?
- Spokojnie. Dziękuję, że stanęłaś w mojej obronie.
Nina złapała piłkę i z całej siły ją wykopała na koniec boiska po czym spojrzała na przyjaciółkę.
- Jak ma cie ktoś gnębić to tylko ja. - uśmiechnęła się.
- Debilko nikt nie może.
- Ty jesteś od robienia dobrej miny do złej gry maleńka.
Po kilkunastu minutach zjawiła się w bramie Jenne i Katja. Trenerka zwołała dziewczyny, które natychmiastowo się zbiegły.
- Panienki słuchajcie na dzisiaj koniec. Możecie się rozejść. A co do was - skierowała głowę na Nine - Jutro idziecie za karę ty Victoria i Katja na dodatkowy trening do chłopaków.
- Zajebiście nie no super! - krzyknęła Nina.
- Jakiś problem? Ciesz się że kibli nie kazał wam myć.
- Już wolałabym to robić niż z tymi jak im tam trenować.
- Może któryś z nich będzie w przyszłości twoim mężem. A teraz rozejść się.
Dziewczyny poszły do szatni. Przebrały się i wyszły na długi korytarz. Victoria jak zawsze zakluczyła szatnię po czym musiała odnieść klucz. Przecież ona jest taka idealna pomyślała Nina. Dziewczyny poszły odnieść klucz i wstąpiły jeszcze po kawę.
- Dlaczego my pijemy te ścieki? - zapytała Nina.
- Ścieki? Zawsze ci smakowała.
- Już nie smakuje. Boże jeszcze ten trening z idiotami.
- Ej no po co ich ciśniesz? Nie wiesz jacy są.
- Są idiotami.
- Skąd ta pewność pani wszystkowiedząca?
- Mała stul japę.
Po tych słowach Nina poczuła, że w kogoś uderzyła, a po jej ręce rozlała się gorąca kawa, która poplamiła jej białe Conversy.
- Kurwa jak łazisz łamago niedorobiona! - wrzasnęła.
- Przepraszam, ale to ty na mnie weszłaś.
Nina podniosła głowę i zobaczyła młodego chłopaka o blond włosach, który się błogo uśmiechał. Był nieco wyższy od niej. Ubrany w biały t-shirt z jakimś obrazkiem, który był zalany jej kawą.
- Ale gdybyś się patrzał to byś mnie ominął!
- Zagapiłem się, a ty na mnie wpadłaś.
- Ale ty cholera się zagapiłeś!
- Taka ładna, a się tak denerwuje. - zaśmiał się.
- Ty mi komplementów nie praw lovelasie.
- Nina weź ogarnij trochę może co wlazłaś na niego i jeszcze go obwiniasz! - wtrąciła oburzona Victoria.
- Dobra wybacz dam ci chusteczkę poczekaj. - sięgnęła po paczkę chusteczek do swojej treningowej torby po czym mu podała
- Dzięki dobre i to, a kawę mogę ci odkupić.
- Nie no spoko to tylko kawa. Gorzej z koszulką.
- Dam radę. - spojrzał się uroczo do dziewczyny i wyciągnął rękę - Marco.
- Nina. - uścisnęła dłoń - A to Victoria.
- Miło mi.
Marco stał i niestarannie wycierał plamę ze swojej koszulki, dziewczyny wpatrywały się w jego uśmiechniętą twarz. Z pozoru wydawał się sympatyczny, miły i był przystojny. Wpadł w oko Ninie, ale ona nie szuka miłości.
- To co dasz się zaprosić na kawę? - zapytał niepewnie.
- Dobra dam gdzie kiedy i o której?
- Jutro po treningu czyli o 17?
- Jezu jutro z wami mam.
- No to miło poznam cię z resztą drużyny.
- Nie dzięki sama sobie poradzę musimy już iść.
Nina szarpnęła Victorię i podążyły długim korytarzem w stronę wyjścia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)